Wczoraj wieczorem na numer alarmowy zadzwonił 37-letni mieszkaniec Tarnogrodu, który oświadczył, że właśnie zabił swoją matkę.
Dyżurny natychmiast skierował na miejsce patrol policji, udała się tam również karetka pogotowia. Po przybyciu na miejsce policjanci zastali siedzącego na łóżku zgłaszającego oraz jego 58-letnią matkę. Lekarz będący na miejscu przebadał kobietę i oświadczył, że nie potrzebuje pomocy medycznej.
- 58-latka była zaskoczona przyjazdem mundurowych i karetki pogotowia, oświadczyła że nie wie dlaczego syn zadzwonił na numer alarmowy, ponieważ nie kłócili się i wszystko w domu było w porządku. Z kolei 37-latek również nie potrafił wytłumaczyć swojego zachowania. Mężczyzna był rozbawiany całą sytuacją i podczas interwencji nieustannie chichotał. Natomiast matka mężczyzny oświadczyła mundurowym, że nie obawia się syna - relacjonuje st. sierż. Joanna Klimek z KPP w Biłgoraju.
Funkcjonariusze poinformowali 37-latka, że zostanie przeciwko niemu skierowany wniosek do sądu o ukaranie za fałszywy alarm. Ponadto policja wystąpi do sądu o zasądzenie od mężczyzny zwrotu kosztów poniesionych przez Skarb Państwa poprzez wywołanie niepotrzebnych czynności ratowniczych w związku z udaniem się na miejsce policji i załogi karetki pogotowia.